14.09.2020 – Nosal
Pierwszy wypad w góry bez dzieci, dlatego też padło na Tatry. Wyjechaliśmy w poniedziałek rano, droga do Zakopanego zajęła nam blisko 7h („katowicka” jak zawsze w remoncie). Na miejscu byliśmy ok godz. 15. Po zakwaterowaniu się w Apartamenty Ciche Wzgórze, na spontanie postanowiliśmy wejść na Nosal, z którego to są piękne widoki na Tatry Wysokie. Miał to być „godzinny spacerek”, ale jak się okazało szlak był dość wymagający. Idąc z centrum Zakopanego Bulwarami Słowackiego dotarliśmy do zielonego szlaku i budki kasy TPN, która była już zamknięta. Szlak od samego początku dość stromy, męczący, ale też był dobrą „zaprawą” na całodniowe trasy planowane na kolejne dni. No i te widoki…
[zdjęcia można powiększyć – zalecane na komputerze]
15.09.2020 – Giewont
Drugi dzień to już mocniejszy trekking. Cel – charakterystyczny szczyt z krzyżem widzianym z Zakopanego. Po śniadaniu ruszaliśmy z ustawioną nawigacją na Dolinę Strążyska, robiąc sobie skróty przez łąki. Dotarliśmy do „Drogi pod Reglami”, a następnie na parking przed Doliną Strążyska. Dalej już prowadził nas czerwony szlak, aż do Wyżnia Kondracka Przełęcz. Wiedzieliśmy, że będzie sporo turystów, ale to co zobaczyliśmy przed samym wejściem na Giewont przypominało „pielgrzymkę”. Cóż musieliśmy odstać swoje w kolejce. Na szczycie, też tłum – nie było zbytnio możliwości swobodnego poruszania się. Także szybkie foto z krzyżem i do kolejki na drogę powrotną (ta dość krótka pętla zajęła nam ok 1,5 h). Wracaliśmy niebieskim szlakiem prowadzącym do Kuźnic, z długim odpoczynkiem przy Schronisko PTTK na Hali Kondratowej. Co do schroniska to ciekawostka – w 1953 r. doszło do niecodziennego wydarzenia – z grani Długiego Giewontu oberwała się turniczka, powodując lawinę kamienną. W ścianę budynku schroniska wbił się 30-tonowy głaz, nieopodal zatrzymał się większy, 70-tonowy. Kilka innych kamieni stanęło w kilkumetrowej odległości od schroniska, zachowując swoje miejsce do dzisiaj.
Cześć druga: Dolina Pięciu Stawów Polskich / Dolina Chochołowska / Zakopane .