8.08.2021
Podczas wakacji na Zakynthos na jeden dzień mieliśmy wykupioną wycieczkę z biura Zante Magic Tours na sąsiednią wyspę Kefalonię znaną także pod nazwą Kefalinia. Jest ona dwukrotnie większa od Zakynthos, choć mieszka tu mniej więcej tyle samo osób. Na wyspę nie wdarła się masowa turystyka, dlatego też jest jedną z najpopularniejszych greckich wysp gdzie wakacje spędzają gwiazdy światowego showbiznesu. Tu też swoją rezydencję ma m.in. Madonna czy Penelope Cruz.
Z samego rana ok godz. 7 pod nasz hotel podjechał bus, którym udaliśmy się do znanego już nam portu Agios Nikolaos. Następnie promem wypłynęliśmy na około 75-minutowy rejs do Pessady – malutkiego portu, choć bardziej wyglądało to na przypadkowe miejsce na wybrzeżu przy którym cumował prom.
Na wyjściu z promu nasza grupa (i nasz bus) była jako pierwsza by zejść na ląd. Od razu ruszyliśmy w dalszą podróż, słuchając ciekawych historii o wyspie, m.in o najwyższym szczycie na wyspie – górze Ainos ( 1628 m n.p.m.), który mogliśmy zobaczyć w trakcie jazdy. Nazwa góry jest nie tylko związana z mitologią, ale również z wieloma lokalnymi legendami. W starożytności na szczycie znajdowała się świątynia poświęcona Zeusowi.
Pierwszym przystankiem była jaskinia Drogarati, odkryta 300 lat temu po silnym trzęsieniu ziemi. Jej wiek szacowany jest jednak na znacznie więcej, bo prawie 100 milionów lat. Zrobiła na nas niesamowite wrażenie, olbrzymie pomieszczenie z tysiącami stalagmitów i stalaktytów. W jaskimi panuje stała temperatura – 18 stopni. Jaskinia słynie też z doskonałej akustyki, dlatego często wykorzystywana jest jako jedyna w swoim rodzaju sala koncertowa. Śpiewał tu m.in Luciano Pavarotti.
Kolejnym punktem wycieczki była inna pobliska jaskinia, choć bardziej znana jako Jezioro Melissani zwane też jeziorem nimf. W dawnych czasach jaskinia była miejscem kultu, w którym czczono bożka Pana i nimfę Mellisanthi. Jezioro zostało odkryte wskutek trzęsienia ziemi, które nawiedziło Kefalonię w 1953 roku, kiedy to po prostu zawalił się strop jaskimi. Ciekawostką jest, że woda znajdująca się w jeziorku jest mieszanką słonej wody morskiej oraz słodkiej wody gruntowej.
By wejść musieliśmy odczekać swoje w długiej kolejce. Do jaskini schodzi się schodkami. Przy samym wejściu znajduje się posążek boga płodności, przedstawianego w postaci pół człowieka, pół kozła i z wystającym…, którego to podobno warto przy wejściu potrzeć… 😉
Jaskinia składa się z dwóch części: pierwszej gdzie strop zawalił się, wpuszczając tym samym promienie słońca, które rozświetlają wody jeziora, oraz drugiej gdzie panuje ciemność. Obie te części zwiedzamy na łódce podczas ok 10 minutowego rejsu.
Na obiad pojechaliśmy do malowniczego miasteczka Assos, do którego przez kilka ostatnich lat, ze względu na uszkodzenie drogi po trzęsieniu ziemi, dotarcie drogą lądową było niemożliwe.
W Assos zbytnio nie mieliśmy czasu na plażowanie i kąpiel w morzu, ale ta atrakcja czekała na nas na jednej z najpiękniejszych plaż na świecie – Myrtos. Jadąc do niej wzdłuż wybrzeża podziwialiśmy za okna busa piękne widoki.
Plaża Myrtos leży w małej i otoczonej wysokimi klifami zatoczce. Zasłynęła głównie jako miejsce plenerowe dla filmu „Kapitan Corelli” z Nicolas’em Cage i Penelope Cruz. Zatrzymaliśmy się na chwilę by podziwiać plażę z góry, a następnie 3 km serpentyną zjechaliśmy na dół. Brawa należą się dla pana kierowcy, który dość sporym przecież busem perfekcyjnie pokonał tą drogę, która praktycznie nie ma żadnych zabezpieczeń.
Na plażowanie i kąpiel w krystalicznej wodzie mieliśmy godzinę czasu. To jedno z tych miejsc gdzie chciałoby się wrócić na znacznie dłużej. Co ciekawe na plaży mimo, iż było dużo ludzi to nie było żadnych sklepików, straganów, itp.
W drodze powrotnej pani przewodnik opowiedziała bardzo ciekawą historię związaną z 2 wojną światową, a konkretnie o niemieckiej masakrze włoskiej dywizji Acqui. Dla zainteresowanych polecam ten artykuł na Polska Times.
Ostatnim punktem wycieczki była stolica wyspy Argostolia – a konkretnie most De Bosset – to kamienny most zbudowany w 1813 roku nad zatoką Argostoli. Ma 689,9 metrów długości i jest najdłuższym kamiennym mostem nad morzem na świecie. Podczas spaceru przez most udało nam się zobaczyć żółwia morskiego Caretta caretta.
Po drugiej stronie mostu czekał już na nas nasz bus. Stąd już tylko droga do protu. Przy wejściu na prom sprawdzane były paszporty covidowe.
Czekała nas jeszcze droga powrotna do hotelu, podczas której dowiedzieliśmy się, że niestety wybuchł pierwszy pożar na Zakynthos, nawet z dala z okna busa było widać dym. Na szczęście pożar szybko został opanowany, choć przy gaszeniu rozbił się samolot gaśniczy.
Fotorelacja z Zakynthos.